La Boheme

Ostatni przystanek, tuż na dzień przed wyjazdem. Gigantyczna winiarnia La Boheme. Zejście jak do piwnicy, którą zresztą okazała się być. Ogromny loch, gotowy pomieścić wszystkie obchodzące urodziny, chichoczące kobiety. W środku było jednak niewiele osób, być może ze względu na porę, w końcu była niedziela, tuż przed zamknięciem. Wnętrze bardzo przyjemne, choć nie pamiętam muzyki, co prawdopodobnie oznacza, że była bardzo cicha lub nie było jej wcale. Ceglane ściany, które tworzą bardzo przyjemną atmosferę, z kolei na tychże ścianach zdjęcia, stylizowane na stare (zdjęcia, coś jakby lata 20-ste). Pod ścianami, zamiast stolików, ogromne beczki. Bardzo przyjemne miejsce, choć pozbawione wyraźnego motywu przewodniego. Jedzenie jak to w winiarni, bagiety, miniaturowe porcje, duże ilości octu balsamicznego i sałaty na talerzu (prawdopodobnie, żeby zatuszować fakt, że jedzenia jest tak mało), całkiem smaczne. Zamówionym winem (wśród całej oferty win, która była imponująca) było z kolei kalifornijskie czerwone, kalifornijskie cabernet sauvignon w cenie ok. 40zł za butelkę, więc siłą rzeczy nie można się do niczego przyczepić.

przegapiona sala
photo

La Boheme
Šv.Ignoto g. 4/3

0 komentarze:

 
design by suckmylolly.com : images (c) historypicks.com