Między Nami

lwr:
Wstęp tylko dla posiadaczy kart członkowskich.

Tak głosi niesławny napis na drzwiach do klubokawiarni Miedzy nami. Tego typu elitaryzm zapewnić ma stałym bywalcom i właścicielom, że nikt niepożądany nie wejdzie między nich. A między bogiem a prawdą, to zwykła blaga – jeżeli kogoś napis odstrasza, to rzeczywiście nie ma po co tam wchodzić.
Nie jestem stałym bywalcem Między nami, między nami to nawet bywalcem nie jestem. Byłem tam jeden jedyny raz.Do niedawna lokal znajdował się na peryferiach znajomej mi strefy miejskiej – wiedziałem, że istnieje, wiedziałem, że krążą o nim skrajne opinie, nie wiedziałem gdzie się znajduje. Do zajrzenia do Między nami skłonił mnie raban jaki toczył się wokół sprawy podniesienia kawiarni czynszu o 300%. Na Facebooku zawrzało, pojawiły się apele o podpisywanie petycji, kilka artykułów w gazetach, parę notek na rożnych blogach, setki wpisów na formach. Dziś wiadomo już, że właściciele dogadali się z miastem. I na tym niech się ten wątek skończy, bo idąc do Między nami, chciałem zobaczyć tylko jak tam jest, a nie stawać po którejkolwiek ze stron barykady.
Jest tam spoko. Wyobrażam sobie oburzenie na twarzy, kogoś kto nazywa tę kawiarnie „drugim domem” (a jak pokazała wyżej wspomniana akcja takich w ciągu 16 lat istnienia Między nami zyskało sporo). Nic nie poradzę – dla mnie spoko: ładny wystrój, dużo przestrzeni, jasno, schludnie, dobre jedzenie, niezła kawa i miła obsługa. No i lokalizacja – samo centrum. Dobra podbudowa na stworzenie klimatu, ponoć legendarnego. Klimatu, którego nie bardzo miałem okazję uświadczyć. Było miło, po prostu spoko.

Porzucając nieco ignorancki ton wspomnieć należy, że Między nami to lokal zasłużony w dziedzinie animacji kultury. Cytując Romana Pawłowskiego, który zresztą też przyznaje, że bywalcem tej klubokawiarni nigdy nie był: w czasach, kiedy jedyną rozrywką w warszawskich pubach było słuchanie Radia ZET nastawionego na cały regulator, Między Nami organizowało wystawy, promocje książek i czasopism literackich. Klubokawiarnia wydaje własne pismo o fotografii artystycznej oraz książki o kuchni naszej stolicy. Wreszcie wzorem Cafe del Mar, legendarnego klubu z Ibizy, nazwą Między nami firmowane są składanki z muzyką elektroniczną.


To wszystko sprawia, że mam ochotę odwiedzić Między nami jeszcze kilka razy. Może uda mi się lepiej poczuć klimat tego miejsca i dobitnie przekonać o jego wyjątkowości. Za to wiem już, że stwierdzenie „najlepsze czasy Między nami ma już za sobą” jest blagą taką samą jak napis na drzwiach lokalu.

photo

han:
„Między nami” jest knajpą o której każdy kiedyś słyszał i ma większą lub mniejszą świadomość jej lokalizacji na Brackiej. Jest to dwupiętrowy, przestronny, bardzo przyjemny lokal. Z kartą dań, którą w zasadzie wystarczy poczytać, żeby poprawić sobie nastrój. Chociaż jeszcze lepiej działa fantastyczny, domowy kisiel owocowy. Porcje całkiem spore, więc można uniknąć zamawiania dwóch dań naraz, „na wszelki wypadek”. W zasadzie nie ma nic, co można by skrytykować. Znów niezwykle przyjemne miejsce.

Między Nami Cafe
ul. Bracka 20
tel. 828 54 17
www.miedzynamicafe.com

0 komentarze:

 
design by suckmylolly.com : images (c) historypicks.com